2009/11/06

Groch z kapusto, czyli jak nadrobić tydzień w jednej notce

Ostatnio brakowało mi czasu. Znaczy - brakowało mi go na pisanie, bo dopóki nie ogarnę się z pracą, mam go właściwie całą masę. A pisać jest o czym i przez ostatni tydzień mi się trochę nazbierało. Oto więc hurtowe nadrobienie paru ostatnich dni w jednym wpisie:

• jako się rzekło - ostatnio nieco rzadziej piszę, a częściej dłubię ołówkiem i tuszem. Efekty bywają na przykład takie:



• nie będę Państwa zanudzał kolejnym tekstem o Andrzeju Budzie, wcisnę go więc tutaj, między wierszami. Otóż Andrzej postanowił zapodać kontrę i na tę notkę zareagował tak:

Witam

Tym razem daję 1 dzień od daty tej wiadomości na usunięcie tekstu:

http://kulturalemura.blogspot.com/2009/10/andrzej-listy-pisze.html
bo tak jak poprzedni tekst narusza on moje dobra osobiste.
Jesli nie zostanie on usunięty, we wtorek złożę pozew o zadośćuczynienie + ochronę moich dóbr osobistych, bo już poprzedni wpis je naruszył i stanowi podstawę do skierowania pozwu.
Andrzej Buda

Prawdę rzekłszy - mail ten wprawił mnie w pewne zakłopotanie - bo co ja tam takiego napisałem? :) Niemniej - teraz pozostaje mi tylko czekać na rozwój wypadków, o których będę Państwa informował na bieżąco. Pewnie też pomiędzy wierszami.

planowałem wejść w polemikę z zeszłotygodniowym tekstem dotyczącym parytetów, autorstwa znanej i lubianej profesor Magdaleny Środy, ale dam spokój. Zamiast komentować i kontrargumentować, ograniczę się do wklejenia fragmentu rzeczonego artykułu, który bardzo wiele mówi o horyzontach myślowych byłej Pełnomocnik ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn:

W czasie czerwcowego Kongresu Kobiet Polskich największym zainteresowaniem cieszyły się tematy związane z edukacją (1200 osób), przemocą (1000), społeczeństwem obywatelskim (900 osób), kulturą (800).
Na panel poświęcony sportowi przyszło 50 kobiet. Paneli na temat energii atomowej, korupcji i Euro 2012 nie zorganizowano z braku chętnych.
Dla porównania: na tegorocznym Forum Ekonomicznym w Krynicy, gdzie zaproszeni byli niemal wyłącznie mężczyźni, nie było żadnego panelu na temat polityki społecznej, za to aż pięć poświęcono piłce nożnej. Rząd usprawiedliwia nadmierne zainteresowanie sportem i ogromne zaangażowanie w Euro 2012 budową stadionów, zapominając jednocześnie, że służą one w 80 proc. chłopcom. To trochę tak jakby inwestować publiczne pieniądze w kluby fitness, gdzie uczęszczają głównie dziewczynki.
Właściwie, czemu nie. Oczywiście takiego projektu nie wsparłaby żadna partia. Byłoby to babskie widzimisię [...]


• w tym tygodniu z kolei, w "Europie" - magazynie idei "Newsweeka", profesor Marcin Król kreśli apokaliptyczną wizję zlaicyzowanej Rzeczypospolitej. Twierdzi, że polskie społeczeństwo, wraz z odejściem od religii, zamieni się w

zbiorowisko rozmaitych grup, koterii i zwykłych band walczących o ekonomiczne przetrwanie. Kościół jako instytucja może nadal istnieć, ale pozostanie rodzajem dekoracji, użytecznej jako element ceremonii i rytuałów wyzbytych już treści.

Innymi słowy - profeta profesor Król spóźnił się ze swoim tekstem jakieś kilkanaście lat - takie "diagnozy" mogłyby być trafne i przenikliwe w pierwszej połowie lat 90. Dzisiaj mogą stanowić co najwyżej opis rzeczywistości. Bardzo ogólny i nietrafiony zresztą. I przepełniony oderwanym od tej rzeczywistości pustosłowiem.

• pieprzyć jednak polemiki i jakieś tam polityczno-obyczajowe zagadnienia. Mogą nam one przysłonić naprawdę ważkie kwestie. Takie, jak na przykład stan otłuszczenia Angeliny Jolie AD 2009. Przeprowadziłem wczoraj na ten temat niezwykle żywiołową dyskusję ze Sławkiem. Poszło głównie o ten trailer z Danielem Olbrychskim:



Sławek stwierdził, że Angelina jest przeraźliwie chuda. Ja tymczasem uważam, że wygląda zupełnie zwyczajnie - czyli, jak na panią Jolie przystało - zajebiście w chuj. I że w żadnym wypadku anorektyczki nie przypomina. A Państwo co na ten temat sądzicie?



1-go listopada telewizyjna Jedynka zapodała "Uwierz w ducha". Ze swojej strony mogę pogratulować taktu i kumacji, i na przyszły rok zaproponować "Świt żywych trupów" na zaduszkowy poranek.

parę godzin temu w TVN poleciały "Rozmowy w toku" o niegrzecznych dziewczynkach. I nie chodzi tu o skandalistki [intelektualistki?] pokroju Anny Muchy, a o prawdziwe, nastoletnie Bad Girls, interesujące się dyskotekami, chłopcami oraz łamaniem nosów z buta podczas ustawek i meczów. Generalnie to zjawisko może być dla wydelikaconego warszawiaka w płaszczyku i drogich butach nieco przerażające, ale wspaniały był moment, w którym 18-letnia Arleta [która kiedyś, podczas jednej z bójek pękła innej dziewoi śledzionę] ripostuje wymądrzającą się na widowni kwokę słowami: w dupie byłaś, gówno widziałaś! Coś pięknego! Mam nadzieję, że ktoś to kiedyś wrzuci na jutuba :)

• miałem napisać osobną notkę z relacją z obchodów Międzynarodowego Dnia Animacji, ale napiszę o tym tutaj. Otóż: byłem na trzech warszawskich pokazach: "Warszawskie studia animacji przedstawiają" i "ASIFA Japonia" w Kinie Muranów, oraz "Młoda warszawska animacja" w Kinie.LAB. Na temat tego drugiego zamilknę, bo jeszcze wyjdę na artystycznego troglodytę i ignoranta. Znamiennym wydaje mi się jednak fakt, że półtorej godziny oglądania japońskiej animacji eksperymentalnej sprzed kilku dekad okazało się być ponad siły wielu widzów i gdzieś tak połowa z nich zniknęła jeszcze podczas trwania pokazu.
Skupię się więc tu na pokazach animacji warszawskiej. I tak: pierwszy muranowski seans okazał się być niestety niewypałem. Dostaliśmy tu 9 filmów i większość z nich cierpiała na generalny problem polskiego kina: brak dobrych scenariuszy. Kiepski jest poziom obserwacji społecznej ["Exit", "Titanic World"], dowcip zabawny jak polskie komedie romantyczne ["Wujek", "Krasicki reaktywacja", "Safari"], a techniki wykonania, choć podziwiać można warsztat, cierpliwość i ilość włożonej pracy, momentami niestety zwyczajnie męczą widza. Wyłazi tu przedpotopowe, archaiczne podejście do robienia filmów - niepotrzebne dłużyzny, ciągnąca się ślimaczo akcja, rozmyty przekaz.
Niestety na całej linii zawodzi również nowa produkcja Tomka Bagińskiego [tego od "Katedry"] - "Kinematograf", stworzony na podstawie komiksu Mateusza Skutnika. Dam sobie jednak spokój z krytyką, bo właściwie wszystko, co myślę o tym filmie wypunktowano tutaj.
Pokaz miał dwa jasne punkty - rewelacyjną "Laskę" Michała Sochy z Platige Image - jedną z najlepszych polskich krótkometrażówek, jakie widziałem w ogóle. Zgrabna historia opowiedziana tak miodnie i stylowo, jak tylko można. I ta muzyka z motywem klarnetu - rewelacja! Mam nadzieję, że "Laska" wpadnie mi kiedyś w ręce na jakimś DVD, bo takie majstersztyki można oglądać bez końca. Bardzo sugestywne jest "Dokumanimo" Małgorzaty Bosek - hipnotyzująca opowieść o zapieprzającej od rana do nocy Matce Polsce, dbającej o to, by tylko nie zgasło ognisko domowe. Nieco się co prawda "Dokumanimo" dłuży i mogłoby być gdzieś tak o połowę krótsze, ale nie będę się czepiał.
Jeśli ktoś zbudowałby sobie obraz młodej stołecznej animacji tylko na podstawie tego jednego, nieszczególnie udanego seansu - byłby w dużym błędzie. Udowodnił to dzień później pokaz w Kinie.LAB, gdzie fajnych rzeczy było więcej. Ot, na przykład zabawny "Morderczy Kiełek kontra Giga Kotek", dwa świetne filmy Jamesa Neala ["Wednesday 7:58 AM", "Gravity & Grand Piano"], przyjemnie makabryczni "Chłopcy" Wojciecha Chełchowskiego. No i drugi raz "Laskę" pokazali, a także trzy wcześniejsze filmy Sochy - takoż zacne :)
Generalnie - szkoda, że polscy animatorzy rzadziej, niż ich zachodni koledzy chwalą się swoimi dziełami na Youtube, tudzież jakimś innym Vimeo. Bo dzisiaj jedyną okazją obejrzenia ich filmów są właśnie tego typu organizowane raz na ruski rok przeglądy i festiwale. No i ewentualnie TVP Kultura czasem coś puści. Też raz na ruski rok.

• skoro już jesteśmy przy filmie, to nową świecką tradycją stają się powoli konkursy filmowe na blogu Zawiesiny. Jeśli ktoś lubi rebusy, to polecam zajrzeć tutaj. Tylko ostrzegam - jest w chuj trudno.

• no i jeszcze z innej beczki: jakiś czas temu kupiłem sobie dżiny Liwajsa. Wszyscy mi mówili, że jak Liwajs spodzień uszyje, to nie ma chuja we wsi - takie mocne!
Nogawki rozpieprzyły mi się po dwóch miesiącach.

5 komentarzy:

  1. A Polsat 11 listopada puści "Dzień Niepodległości", takie z nich wesołki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego nie ogarniam, bo miałam ciężki dzień, ale..
    Jolie może i troszku schudła, ale nadal wygląda w chuj zajebiście.

    A co do pana Andrzeja Budy to faktycznie, leciutko przesadza.

    OdpowiedzUsuń
  3. no zajrzałem tu pierwszy raz i hmmm...chyba zacznę częściej zaglądać :) niestety nie doczytałem notki do końca, bo muszę się wypowiedzieć o Angelinie Jolie (to była istna prowokacja aby przestać czytać notkę :P która swoją drogą całkowicie Ci wyszła ) wychudła kobiecina strasznie...kiedyś znacznie lepiej wyglądała, ale nawet teraz jako szkielet wygląda bardzo atrakcyjnie i sexownie

    OdpowiedzUsuń
  4. @kmh: Był kiedyś taki amerykański film, którego tytuł wypadł mi z głowy, o gościu, który umarł i zreinkarnował był w psa. I jako ten pies pragnął jak najszybciej dotrzeć do swojej byłej żony i coś tam.
    No to ten film TVP zapodała któregoś roku w... Wielkanoc.

    @mari mo.: Uważaj, nie pisz lepiej takich rzeczy, bo Cię Andrzej pozwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy11/12/2009

    Cóż, moim zdaniem buda sama w sobie jest chujowa. Jeżeli bym coś wcisnął w tę jej czarną dziurkę to jakieś zawszone i skundlone bydle z syfilisem. Gdzie nowe notki kurwa?

    OdpowiedzUsuń