Łukasz Naczas. I tyle wstępu.
Gdyby któryś z tegorocznych kandydatów do Sejmu miał być uosobieniem powiedzonka: nieważne, jak mówią, byleby tylko mówili, zostałby nim bez wątpienia Łukasz Naczas. Sprawca tego słynnego teledysku, bohater tego, kultowego już wywiadu i aktor w spotach takich, jak ten czy ten, to postać niezwykła. Twórca śmiałych tez dotyczących gospodarki (patrz: zalinkowany powyżej wywiad Roberta Mazurka), najbardziej muzykalny człon SLD, no i oczywiście największy znawca nowych mediów na zachód od Uralu. Tak. To właśnie Łukasz Naczas. Nr 1 w Koninie.
Naczas jest również właścicielem strony naczas.pl. Czego na niej nie ma! Oprócz pokaźnej galerii zdjęć z wakacji [polecam dział "Prasa o mnie - wycinki"] i niedziałającego jeszcze [a szkoda] działu "gadżety", nasz szpec od internetów umieścił na głównej stronie swój "avatar" - możemy go zapytać o wszystko - naczasobot na wszystko bowiem znajdzie jakąś odpowiedź.
Oczywiście naczasowy avatar natychmiast stał się niewinnym narzędziem służącym do strojenia sobie niewybrednych żartów. Prymitywna internetowa brać, miast poznać poszczególne punkty programu kandydata, wpisywać zaczęła: chuje, fiuty, kurwy, pizdy i inne takie. Ciekawiej się jednak robi, kiedy poeksperymentujemy ze słówkami: pedał i lesba. Co na takie dictum odpowie nam flashowy Łukasz?
No kaman, czy młody i otwarty zwolennik związków partnerskich, obyczajowy liberał, reprezentant centrolewicowej [?] partii, nie powinien uznać pedała i lesby za określenia obraźliwe dla jego potencjalnego elektoratu? Czy nie powinien zaprotestować, stanąć w obronie środowisk homoseksualnych? No, bo ktoś w tym SLD musiał tego pedała i lesbę zaprogramować tak, że naczasatar na dźwięk tych słów mądrzy się na temat równości obywateli bez względu na orientację seksualną.
Dziwna sprawa.
Zmiany w systemie podatkowym w 2025
11 godzin temu